Wywiad z Maią Sobczak, autorką książek i bloga “Qmam Kasze”

Z porannej matcha latte Maia uczyniła już nieodłączny codzienny rytuał. Każdy dzień zaczyna od jej roślinnej wersji. Najbardziej ceni oczyszczające, energetyzujące i odżywiające ducha działanie japońskiej matchy. O swojej kuchni i holistycznym podejściu do wszelkich spraw, opowiada Mariannie Medyńskiej.

Czas czytania: 8 minut 

Prowadzisz aktywny i intensywny tryb życia –  udzielasz konsultacji dietetycznych, wydałaś trzy książki, organizujesz warsztaty i wykłady, piszesz bloga, który niedawno przeszedł odświeżenie. Jednocześnie jesteś propagatorką slow life. Jak udaje ci się żyć z dala od nerwów, a jednocześnie załatwiać tyle spraw? Masz jakieś techniki, które pomagają to pogodzić?

Nie mam magicznych sekretów, ale kilka codziennych sposobów, które pomagają mi osadzić się w sobie. Każdego ranka praktykuję jogę, która pozwala mi się wyciszyć, dobrze rozpocząć dzień. Znajduję przestrzeń, uspokajam oddech i myśli. Szczotkuję też ciało na sucho, żeby pobudzić krążenie i przyjemnie rozbudzić skórę. Potem kubek wrzątku i wspólna matcha latte, pita zazwyczaj całą rodziną, w łóżku. Dopiero później rzucamy się w wir obowiązków – każdy je ma, szczególnie jeśli robi się wiele rzeczy naraz. Nie będę udawać, że mnie nerwy i wciąż przyspieszające życie nie dotyczy. Staram się wyhamować, jak mogę i nie dać się wciągnąć w ten kołowrotek, ale wychodzi różnie. Pod koniec dnia staramy się wyjść na dłuższy spacer, też razem, żeby pobyć ze sobą i pooddychać naturą. To z niej czerpię prawdziwą moc i spokój. To ona pokazuje mi, co jest tak naprawdę ważne.

Natura, a więc i naturalne leczenie, w którym się specjalizujesz. Jak zaczęło się Twoje zainteresowanie medycyną chińską i Ajurvedą?

Po prostu zawsze czułam, że jesteśmy całością a nie oderwanymi od wszystkiego pionkami. Zaczęłam zgłębiać tę myśl i odkryłam medycynę chińską, której to jest filarem. O tym wszystkim mówi też Ajurveda – pierwsza medycyna spisana w hinduskich Vedach. Uwielbiam język, jakim opisuje zjawiska i prawa natury, podejście do świata i właśnie tę szeroką perspektywę. To ona pozwala złapać odpowiedni dystans. Tak, dystans jest kluczowy – trzeba go odnaleźć i dbać, żeby nie wypadł nam z ręki.

Nie napotykasz żadnych trudności praktykując opisane podejście w polskich realiach?

To nietrudne, bo większość tych praktyk odbywa się w głowie. Wystarczy dobrze patrzeć i być otwartym, ciekawym drugiego człowieka… i koniecznie być realistą.

Ciągnie Cię w stronę wschodnich praktyk leczniczych. Kiedy pierwszy raz spróbowałaś matchy?

W domu kolegi, którego żona jest Japonką. Piłam ją też w Azji, to mój ulubiony kierunek, więc nie dałoby rady się gdzieś o nią nie otrzeć. Jadłam zielone azjatyckie słodycze i bułeczki na parze. Matcha bardzo mi podpasowała.

Jak pija się matchę w Twoim domu? Czy Twoja rodzina ma do niej taki sam stosunek jak Ty?

Tak, wszyscy ją lubimy i wspólnie pijemy o poranku. Używamy mleka z orzechów, nasion albo owsa. To dla nas najbardziej zrównoważony smakowo napój. Nawet Radocha, nasz włochaty czworonóg, pokochała ją bez pamięci. Podajemy sobie czarkę, a ona popiskuje żeby o niej nie zapomnieć. Czasami wykorzystuję matchę w przepisach. Ostatnio na przykład robiłam zielony lukier do moich no-waste’owych pączków. Dodaję ją do smoothie, granoli i domowego budyniu. Obtaczam w niej słodkie kulki mocy i dodaję do domowych batonów z suszonych owoców i orzechów.

Dostrzegasz, jak dane smaki oddziałują na samopoczucie i odwrotnie – dopasowujesz je do okoliczności i nastrojów. Jak działa na Ciebie czarka matchy? Które z jej właściwości cenisz najbardziej?

Z jednej strony mamy wartości odżywcze matchy, ich działanie relaksacyjne i energetyzujące, oczyszczenie. Z drugiej – ceremonialność, element medytacji, rytuał związany z mindfullness. Biorę je wszystkie! Uwielbiam to, że matcha dodaje fajnej energii, która nie wybiera z naszej wbudowanej baterii, tylko ją podładowuje. W swoim organizmie dostrzegam w niej jeszcze działanie poprawiające trawienie i nawilżające, szczególnie w wersji z mlekiem, co przy mojej konstytucji jest szczególnie pożądane.

Czy masz ulubiony przepis, którym przekonałabyś do matchy innych?

Jak dla mnie to matcha latte, choć wiem, że może nie od razu wszystkich przekona. Nic na siłę, do smaków się dojrzewa.

Gdzie odnajdujesz złoty środek pomiędzy lokalnością a korzystaniem z dobrodziejstw wszystkich stron świata?

Kupuję to, co piętrzy się na straganach, dodaję do tego przyprawy ze świata lub całkiem zwykłą sól, pieprz i różne zioła, bez których nie wyobrażam sobie kuchni. Można powiedzieć, że element zielonego jest w moim mniemaniu konieczny. Po pierwsze oczyszcza i dotlenia krew, po drugie wspiera ogień trawienny, sprawiając nieopisaną przyjemność jelitom. A po trzecie, bo zielone jest zwyczajnie przepyszne.

Jaka jest Twoja kuchnia na co dzień?

Na co dzień jem dosyć prosto, ale lubię kuchnię kreatywną. Taką zbieraną, w której łączą się różne produkty. Jestem bardzo otwartą kucharką, choć nie znajdziesz u mnie mięsa, ani ryb. Szukam zawsze rozwiązań, nie skupiam się na braku, tylko na wyjściu z sytuacji. To podejście sprawdza się pięknie w innych aspektach życia.

Najważniejszym celem w Twojej kuchni jest zdrowe ciało czy duch? Wiem, że idą ze sobą w parze, ale czy od któregoś łatwiej zacząć, by puścić w ruch serię zmian w organizmie?

W medycynach holistycznych mówi się, że większość naszych niedomagań to choroby ducha, ciało jest tylko ich manifestacją. Ale sygnały od ciała dostrzegamy chętniej. Zwróć uwagę, że dopiero kiedy nas coś boli – naprawdę, fizycznie – reagujemy, żeby pozbyć się tej niewygody. O ile prościej i szybciej byłoby, gdybyśmy potrafili wsłuchać się w siebie i zareagować przy najmniejszych symptomach. Duch wpływa na ciało, a ciało na ducha, cały czas, nawet w głębokiej fazie snu. Ich zdrowie jest współzależne i jednakowo istotne.

Czyli żadne nie mogłoby funkcjonować bez drugiego?

Jesteśmy całością, piękną i niepowtarzalną. Ciało jest domem dla duszy, bez niego nas nie będzie. Jest taki moment, kiedy te dwa aspekty się rozdzielają. Kiedy shen, czyli duch, wędruje do nieba, a yin, czyli ciało, do ziemi. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, koniec naszej ziemskiej wędrówki. W każdym innym wypadku są nierozłączne.

Jak gotować, by dbać o nie jednakowo?

W gotowaniu i jedzeniu chodzi o nasycenie się energią danego produktu. O nakarmienie ciała składnikami odżywczymi, a ducha miłością. Ogromne znaczenie ma jakość produktu, ale równie istotne są takie aspekty jak obróbka termiczna, pora dnia, a nawet intencja z jaką się gotuje i je. Kluczowe są połączenia produktów, z jak najbardziej indywidualnym podejściem. Nie dla każdego to samo będzie budujące czy odżywcze! W końcu pięknie się od siebie różnimy, jesteśmy w różnym wieku i kondycji psycho-fizycznej, a więc dla każdego inne elementy będą bardziej pożądane. Gotuję bardzo intuicyjnie, słucham swojego ciała, sprawdzam po czym odczuwam zastrzyk dobrej energii, a po czym głównie jestem zmęczona, mam nie za fajne myśli. To co jem, wnika we mnie, tworzy mnie i buduje lub odwrotnie – zaśmieca mnie i przyciska kolanem do ziemi. Warto o tym pomyśleć i nie dawać się wciągnąć w manipulacje. Nie ma jednego przepisu na zdrowie, ani jednej diety idealnej. 

Opowiedz jeszcze o karmieniu tą miłością. Jaką rolę pełni w Twoim życiu jedzenie, poza swoją domyślną funkcją żywienia organizmu?

Jedzenie i picie to nasze paliwo. Dzięki niemu możemy w dobrej kondycji doświadczać uroków życia. Im lepiej jemy, tym nasze myśli są szerzej uśmiechnięte i wyluzowane. Dobrze brzmi, prawda? Ale samo jedzenie jest też miłością. Powinno być zawsze szanowane i niemarnowane. No i musi być kuszące. Trzeba wręcz poczuć pewnego rodzaju podniecenie, że to, co widzimy przed sobą, za chwilę będziemy jeść. To ważne, bo angażuje cały skomplikowany system trawienny i przygotowuje go do pracy. Tylko jedzenie właściwie strawione ma szansę być rozdystrybuowane dalej po tkankach, tylko wtedy odżywią się nasze nawet najmniejsze komórki, z których istnienia nawet nie zdajemy sobie sprawy. Jak widzisz, ciało i duch znów łączą tutaj siły.

Maia Sobczak – autorka kulinarna, blogerka, nauczycielka jogi i holistycznego stylu życia, foodstylistka. Współpracuje z magazynem KUCHNIA, KUKBUK, GAGA i JOGA, jej przepisy można znaleźć między innymi w Zwierciadle, Super Linii, Cosmopolitan, czy Elle. Współautorka książki „Najlepsze przepisy dla całej rodziny”, autorka bestsellerowej pozycji „Qmam Kasze – czyli powrót do korzeni” oraz “Qmam Kasze – do ostatniego okruszka”. Pasjonuje się wpływem naturalnych składników na organizm i psychikę, wierzy że sekret szczęścia ukryty jest w codzienności, prostocie, zwykłych gestach a dobre podstawy buduje się od dzieciństwa. Mama 11-letniego Hugo, największego krytyka jej poczynań kulinarnych. Uważa, że kuchnia to niesamowite, wyjątkowe miejsce, które łączy i wypełnia ludzi miłością. Gotowanie jest dla niej jak melodia, złożona z różnych smaków, tekstur i wybrzmień, a prawdziwe jedzenie potrafi zdziałać cuda. 

Za pomoc w realizacji zdjęć podziękowania dla Roślinnego Stora!

 

Twój koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0